Pokaż mi swoje plecki... :-)
Nie o Twoje mi chodzi, a o plecki twojej pracy!
No, przód - wiadomo, oczy musi cieszyć i przyciągać wzrok, ale bywa, że biorę w ręce nieco starsze prace i oblewam się rumieńcem ...
A cóż to? Jakieś wądoły, kaniony i kratery O_o
O, tu się coś przysmażyło, ooo.... a tam się przypsło w innym kolorku ... zgroza!!!
No, ale to jeszcze nie koniec świata, można wszak błędy poprawić.
Jak się do tego zabrać?
Najlepiej zaopatrzyć się w naczynko w stylu "pudełko po cuksach", koniecznie zamykane.
Zakupić w sklepie ze 2-3 paczki sody oczyszczonej, wypełnić owo pudełeczko i przykryć przykrywką. Jak znam życie, otwarte pudełeczko przy pierwszej okazji wyląduje na podłodze, a my będziemy pomstować na czym świat stoi i kichać. Miałam ci ja kiedyś sodę w foremce do babeczek.... oj działo się ....Aż dostałam takie sprytne, zamykane pudełeczko od mojej przyjaciółki :)
Zaopatrzeni w pudełeczko bierzemy się do rewitalizacji. :-)
Modelinę można wypalać wielokrotnie, więc doklejenie nowych, surowych elementów nie zaszkodzi w niczym tym wypalonym. Nową warstwę modeliny, którą chcemy przykryć nasze niedoróby, najlepiej dokleić za pomocą liquidu, co da nam gwarancję stałego połączenia.
Oczywiście, najpierw przymierzamy na sucho, czy wszystko pasuje! Odciskamy teksturę i docinamy na wymiar. Po przyklejeniu na liquid musimy wszystko wygładzić. Zniwelować ostre krawędzie można ponownie teksturą, gąbką albo nawet szczoteczką.
I teraz poprawioną pracę umieszczamy na pierzynce z sody i wypalamy. Świeżym do góry!!!
Dlaczego w ten właśnie sposób?
Unikniemy odkształceń na przodzie naszego dzieła, to szczególnie istotne, jeśli robimy biżuterię.
Pudełeczko z sodą przydaje się także do wypalania przestrzennych przedmiotów lub koralików.
Soda, nawet jak się przylepi, to można ją spłukać pod wodą. Ot i cała tajemnica!
Przy pracy na bieżąco musimy również zadbać o estetykę naszych prac z tyłu.
Najlepiej tak zaplanować kolejność działań, żeby efekt był równie ciekawy z obu stron.
Sama zazwyczaj na tylnej części umieszczam teksturę lub jakiś skromniejszy wzór, poniżej przykłady.
I powiedzcie mi, że ''plecki " są nieistotne ;)
A u was jak to działa? Pokażcie nam swoje "plecki"!!!!
Nie o Twoje mi chodzi, a o plecki twojej pracy!
No, przód - wiadomo, oczy musi cieszyć i przyciągać wzrok, ale bywa, że biorę w ręce nieco starsze prace i oblewam się rumieńcem ...
A cóż to? Jakieś wądoły, kaniony i kratery O_o
O, tu się coś przysmażyło, ooo.... a tam się przypsło w innym kolorku ... zgroza!!!
No, ale to jeszcze nie koniec świata, można wszak błędy poprawić.
Jak się do tego zabrać?
Najlepiej zaopatrzyć się w naczynko w stylu "pudełko po cuksach", koniecznie zamykane.
Zakupić w sklepie ze 2-3 paczki sody oczyszczonej, wypełnić owo pudełeczko i przykryć przykrywką. Jak znam życie, otwarte pudełeczko przy pierwszej okazji wyląduje na podłodze, a my będziemy pomstować na czym świat stoi i kichać. Miałam ci ja kiedyś sodę w foremce do babeczek.... oj działo się ....Aż dostałam takie sprytne, zamykane pudełeczko od mojej przyjaciółki :)
Zaopatrzeni w pudełeczko bierzemy się do rewitalizacji. :-)
Modelinę można wypalać wielokrotnie, więc doklejenie nowych, surowych elementów nie zaszkodzi w niczym tym wypalonym. Nową warstwę modeliny, którą chcemy przykryć nasze niedoróby, najlepiej dokleić za pomocą liquidu, co da nam gwarancję stałego połączenia.
Oczywiście, najpierw przymierzamy na sucho, czy wszystko pasuje! Odciskamy teksturę i docinamy na wymiar. Po przyklejeniu na liquid musimy wszystko wygładzić. Zniwelować ostre krawędzie można ponownie teksturą, gąbką albo nawet szczoteczką.
I teraz poprawioną pracę umieszczamy na pierzynce z sody i wypalamy. Świeżym do góry!!!
Dlaczego w ten właśnie sposób?
Unikniemy odkształceń na przodzie naszego dzieła, to szczególnie istotne, jeśli robimy biżuterię.
Pudełeczko z sodą przydaje się także do wypalania przestrzennych przedmiotów lub koralików.
Soda, nawet jak się przylepi, to można ją spłukać pod wodą. Ot i cała tajemnica!
Przy pracy na bieżąco musimy również zadbać o estetykę naszych prac z tyłu.
Najlepiej tak zaplanować kolejność działań, żeby efekt był równie ciekawy z obu stron.
Sama zazwyczaj na tylnej części umieszczam teksturę lub jakiś skromniejszy wzór, poniżej przykłady.
I powiedzcie mi, że ''plecki " są nieistotne ;)
A u was jak to działa? Pokażcie nam swoje "plecki"!!!!
Droga Moniko jak zaczynałam robić biżuterię to na plecki nawet nie patrzyłam :-) ale dzięki Twojemu blogowi zawstydziłam się i powiem ci że staram się aby plecki też miały wyraz :-) szczególnie jest to znaczące w przypadku kolczyków, bo wiadomo kolczyki rzecz chybocząca się :-). Ale dziękuję bardzo za podpowiedź z tą sodą, bo takie patenty są na wagę złota :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda Kasiu, kolczyki szczególnie narażone są na "odsłanianie plecków" wszak jak napisałaś chyboczą. Jeśli chociaż jednej osobie przyda się ten wpis to warto było podzielić się wiedzą. Takie "myki i triki" niby nieistotne ułatwiają jednak życie. Pozdrawiam :)
UsuńPlecy moich prac są zazwyczaj jednokolorowe i gładkie, ale fakt, że nie robię tego typu kolczyków. Dlaczego soda oczyszczona, skoro wodorowęglan sodu ulega pod wpływem temperatury reakcji rozkładu? Nie można użyć czegoś innego?
OdpowiedzUsuńmasz rację tył prac też jest badzo ważny
OdpowiedzUsuńRozkład całkowity sody oczyszczonej następuje w 270°C celowo nigdy nie dopuścisz do takiej temperatury Testowałam samodzielnie również do tego celu sól i mąkę ziemniaczaną czyli skrobię, jednak sól jest w dużych kryształkach i kiepsko się spisuje a mąka może zostawiać miałki nalot. Soda jest bezpieczna i świetnie się sprawdza, ale każdy może przeprowadzić własne eksperymenty. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedź :). W sumie skoro to się sprawdza, to chyba masy i węglan sodu (ten bez żadnego wodoru) nie przeszkadzają sobie :), bo rozkład musi się zaczynać już w niższej temperaturze, skoro ciasta robią się puchate ;).
UsuńW amerykańskich podręcznikach polecają czasem zamiast sody mąkę kukurydzianą. Ja wolę sodę. Mąka kukurydziana to u nas straszne wydziwisko, a ziemniaczana, która działa tak samo, łapie wilgoć i na krócej starcza.
OdpowiedzUsuńMonika, dzięki za tego posta! Dzięki w imieniu namiętnej kolekcjonerki pudełeczek na sodę ;-)
Nigdy o tym nie słyszałam bardzo przydatny post pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńA ja polecam jeszcze zajrzenie do mojej ukochanej grupy na flickr https://www.flickr.com/groups/polymerclaybackstory/pool/
OdpowiedzUsuńTam pokazane są "mistrzowskie plecki".