środa, 20 sierpnia 2014

Kąciki robocze

Dziś, sprzątając sobie w mojej prowizorycznej sypialnio-pracowni (plus graciarni zresztą), pomyślałam sobie o was. Już piszę dlaczego...

Odkąd kupiłam pierwsze kostki masy, cały czas kombinowałam gdzie je przechowywać i jak.
Próbowałam różnych pudełek, pudełeczek, ale kurzyły mi się i miałam nerwa...
W końcu zdecydowałam się na woreczki strunowe, a te woreczki jeszcze upchałam do czystych puszek po mleku dla niemowląt. Popiętrowałam i narazie jest git, bo mam więcej miejsca, kolory oznaczone i dodatkowo zabezpieczone przed wysychaniem...
Półfabrykaty też wylądowały w pudełeczkach i do szafeczek, które odstąpiła mi akurat znajoma.
No profesjonal to nie jest, ale co tam. Narzędzia pozawieszałam na haczyki wkręcone w półkę, a pod półką lampka na wieczorne napady weny...

Teraz wygląda to tak

kącik roboczy, polymer clay,

Trochę nieporządek, ale to nic w porównaniu z bałaganem twórczym, który tu czasem panuje!

I w związku z tym pada pytanie do was:

A jak wy sobie radzicie w ogarnięciem tego całego sprzętu i mas?

Przyznaję, umieram z ciekawości, bo słyszałam, że co niektórzy na kolanie klepią i też dają radę!
Więc ja, będąc okropnym chomikiem czuję się trochę głupio, tak ciułąjąc i składając te wszystkie przydasie...

Piszcie nam w komentarzach i przysyłajcie fotki swoich "pracowni" na nasz mail

modelinamojehobby@gmail.com


Czekamy!
Ania kazała mi się ogarnąć, posprzątać bałagan i zrobić fotkę mojego miejsca pracy.
Zatem dorzucam zdjęcie.
 Tak wygląda kącik "pracownia" Kamino70 czyli ile może się wydarzyć między oknem( po prawej) a lodówką :)
Mam długa i wąską kuchnię ciąg kuchenny mam za plecami...

pracownia , modelina ,hand made

25 komentarzy:

  1. a można napisać, że nie do końca radzę sobie z ogarnianiem, czy to politycznie niepoprawne?:-) dodam do tego trzy koty, które lubią woreczki strunowe i trójkę dzieci, które chętnie przygarnęłyby każdy kawałek niepotrzebnej (a także potrzebnej) modeliny...
    taaak, zdjęć raczej nie będzie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam swoich kotów, ale przez kilka misięcy opiekowałam się "podrzutkami" znajomego. I co mi najbardziej dokuczało to to, że po skończonej pracy musiałam wszystko dokładnie pochować ...dosyć upierdliwe to było bo jak ja coś robię, to zajmuję cały stół ;)

      Usuń
    2. Wiem co to dzieci, a koty dawno poszły na podwórko razem z psem. Ale kurz został, a mnie tak drażnią te małe pyłki co sie czepiają jasnych kolorów! I "niepotrzebna" musi się znaleźć, bo córę ciągnie do wydłubywania mi kolorów z woreczków. Niedługo i ona bedzie miała swoje kolejne już biurko... Mówię kolejne, bo pokój mają duży i teraz jest tam pięć biurek, bo do lekcji osobne, kompy, plastelina, do klocków itd.... Ale na wsi zazwyczaj większa powierzchnia do sprzątania i bałaganienia... :-)

      Usuń
  2. Ja bym chętnie pokazała ale nie posiadam, lepie wszystko na biurku przed kompem, jeśli korzystam akurat z foto inspiracji. :D WSTYD, ale nie stać mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U ciebie też strach dać ci wypasione biurko! Zaraz format wielkości okna by ci wpadł do głowy żeby "pomalować" masami.... ;-)

      Usuń
    2. Nie wnikam ale jestem zdania że masz ważne cele do spełnienia a modelina na dzień dzisiejszy daje cie ukojenie i odskocznie. Dzisiaj nie możesz sobie pozwolić, ale kto wie co będzie jutro. To tak jak ze szkoła jak się do niej chodzi jest zmorą, później najlepszym wspomnieniem :) Zresztą napisałam już nie raz ,, wgniatasz'' nas w ziemię ;)

      Usuń
  3. To ja chyba jestem z tych, co to na kolanie lepią ;). A konkretnie to na podstawce, która teoretycznie miała być pod laptopa, ale okazała się idealna do robótek ręcznych (leciutka, miękka od spodu i sztywne na wierzchu- ideał). Za to wszystkie materiały i narzędzia mam ładnie poukładane w pudełkach, komódkach itp., a że mam ich z miliard to już swoją drogą... Największy minus takiego układu jest taki, że za każdym razem jak się za coś zabieram muszę sobie najpierw wszystko wyciągnąć i przygotować, żeby potem nie wstawać za dużo razy ;). Ale mam nadzieję, że uda mi się kiedyś dorobić takiego kącika, chociażby malutkiego, z kawałkiem blatu i miejsce na wszystkie szpargały :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś i ja miałam wiele miejsc dla moich przydasiów pochowanych w większości przez chaotyczność mojej natury ale i troszkę przed dziećmi troszkę z braku miejsca. Jak większość kobiet spędzam tyle czasu w kuchni że pewnego dnia uznałam że to co jest mi potrzebne zazwyczaj tam właśnie zaciągam. Kiedyś więcej lepiłam z masy solnej a to oznacza mączny bałagan wiec lepsza do tego celu jest jednak kuchnia. Pewnie że po mieszkaniu upycham jeszcze różniste bałagany robótkowe ale w dwóch pokojach z kuchnią przy czteroosobowej rodzinie + pies + akwarium niewiele można poupychać :) Bardziej się zdyscyplinowałam z rozwlekaniem po kątach wszystkiego w momencie kiedy otworzyłam Działalność Gospodarczą. Przyznam się Wam że miałam pewne obawy przed pokazywaniem publicznie mojego bałaganu tej zbieraniny śmieci i domorosłych narzędzi brzydkich plastikowych pudełek po żelkach, które dostałam od znajomej, skrzynek na szpargały z warzywniaka ... no i moje osobiście wyplatane koszyki z papierowej wikliny, każdy z innej bajki... podrapanego stołu z poplamionym farbami blatem... niewidoczny na zdjęciu jest magazyn plastikowych butelek pod blatem ... jak sprzątnęłam i poukładałam wszystko to doszłam do wniosku że ta moja bieda wcale tak źle nie wygląda. Jak przeczytałam Wasze komentarze to doszłam do wniosku że jestem szczęściarą. Innym spojrzeniem ogarnęłam moje wszystkie "skarby" kombinowane z niczego albo długo ciułane i pieczołowicie przechowywane przez lata. Tak to moja PRACOWNIA jestem z niej dumna. Niektóre narzędzia są ze mną połowę mojego życia dbam o nie i dobrze mi służą... Nie zawsze tak wyglądała to stan na dzień dzisiejszy, dużo można uzbierać przez 15 lat bo tyle mam już ten kącik.
      Życzę Wam żebyście miały to swoje miejsce każdy potrzebuje azylu...chociażby w kuchni pod kaloryferem między oknem a lodówką :)

      Usuń
    2. O, tak.. mieć takie stałe miejsce, z którego nie trzeba się "zwijać" bo się zawadza czy coś... to jest skrawek szczęścia :)

      Usuń
    3. Ja mam swój pół roku, Monia 15 lat.... To tłumaczy pustki od półki w górę.... Ale mam jeszcze dodatkowe szafki w drugim kącie, gdzie trzymam inne przydasie, guziki , szmatki i takie tam, bom chomik straszeczny! A pochować nie mogę, bo co schowam i upcham, to o tym zapominam. I to poważnie! To nie jest fajne, jestem zmęczona tym, że musi mi wszystko na oczach leżeć, bo inaczej klops!
      Miesiąc temu dałam dwa kilo karkówki do zalewy z ziołami, żeby przeszła i odstawiłam do takiego kantorka obok. Nie pytajcie, kiedy sobie przypomniałam... Sama przyszła..... Nie mogę także gotować jak koszę... Ostatnio uratował chatę syn... Tak więc u mnie zawsze na wierzchu ma być!!!
      A takie ciasne kąciki, poupychane i wypchane przydasiami, to nie bałągan... To zaradność!

      Usuń
  4. "Trochę nieporządek..." Ja pierdziele! Chciałabym mieć taki "nieporządek" na biurku ;)

    No ja to zaliczam się do tych, co lepią " na kolanie" :/ ...póki co... Nie mam swojego stałego kącika (a marzy mi się taki! och!), warsztacik znajduje się w kilku pudłach. Na czas pracy rozkładam się na stole w jadalni, a ostatnio na takim małym stoliku przystawionym blisko okna w kuchni.. lubię lepić przy dziennym świetle :) Szaleństwa nie ma, radzę sobie jak mogę ;)

    Napoczęte kostki modeliny zawijam folią spożywczą i do woreczków strunowych.. i to wszystko w jednym pudełku :) Półfabrykaty i ręsztę przydasiów to trochę w takiej narzędziowej skrzyneczce z przegródkami, trochę w takich małych plastikowych pudełeczkach.. słoiczkach.. woreczkach.. i to wszystko oczywiście w dużym pudełku :)
    Jestem całkiem dobra w robieniu bałaganu ;) zatem co jakiś czas robię sobie w tym wszystkim gruntowne porządki... ale u mnie to starcza góra na tydzień ;) Taaa.. radzę sobie jak mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, jakbyś miała biurko, to już byś chyba sklep otworzyła, bo tak szybko by ci to szło! Pach, pach, 40 naszyjników plus na wszystkie konkursy obdzielony towar! :-)

      Usuń
    2. No nie wiem czy biurko w szybkości by coś pomogło. Raczej niewiele by się zmieniło ;) Np. kwiatko-lwa robiłam pół dnia... drugie pół zajął mi kameleon ;)

      Usuń
  5. ale się wszyscy rozgadali :-) wiadomo miejsce do pracy !!!! ach pomarzyć !!! Ale uśmiałam się jak czytałam komentarze :-) Mam od wieki wieków nie wykończony strych ( od kilku lat myślę że w tym tempie to sobie synek wykończy i tam na tym strychu takie małe coś co miało być garderobą a od 2 lat w mych marzeniach jest moim kątem ) ach pomarzyć!!!
    a na razie mam pudło a w nim tyle, że samo wychodzi, a jak coś dłubię to na STOLICZKU mojej córeczki takim malutkim przy którym je. Potem są wielkie pretensje że tu farba a tu był klej ups.No i za każdym razem gdy się zabieram to wyciągam i patrzę co mam, męczące. więc ja chyba też z tych "na kolanie". A jeśli chodzi o Gosine dziewczynki to moja ma radość w oczach i zapał w łapkach jak tylko mamusia wyjmie maszynkę do makaronu wiadomo część masy musi pójść na podatek dla dziecięcej twórczości (a niech tam się rozwijają ;-) ) więc ja też nie mogę przesłać zdjęcia miejsca do pracy bo akórat Aśka je zupkę haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super że masz stolik przechodni :) ciężko się z nim będzie rozstać, wiem coś o tym. Haracz dla dzieci sama musiałam płacić aż wpadłam na pomysł żeby lepić jak mali kochani uzurpatorzy śpią, ale wtedy lepiłam bardzo rzadko. Co jakiś czas robiłam dzieciom zajęcia na których mieli do dyspozycji wszystkie moje skarby ale w ilości mikro bo przecież mama też dużych rzeczy nie robi tylko malutkie, dzisiaj dzięki temu mam na pamiątkę wisiorki, roboty, koty pingwinki i inne pięknoty teraz już wyłącznie dla mnie bo nastolatkowie maja z gruntu inne upodobania. Natomiast mam psa gubiącego sierść którą znajduję wszędzie istne fiksum dyrdum xD

      Usuń
    2. wiesz Kasia, daninę trzeba dzieciom złożyć:-) u mnie problem jest taki, że swój bałagan mogę zostawić na wierzchu, tylko on potem sam z siebie częściowo zanika. i nie są to żadne czary, niestety. kiedy poprawiam pościel na łóżku jednego czy drugiego smyka, to widzę, dokąd mój bałagan 'wyciekł':-) więc np. patrzę, a tu pod poduszeczką zaczajony kwiatuszek z kuleczką, którego szukam od kilku dni. bałagan na wierzchu to nic dobrego, nawet jeśli daje komfort niesprzątania po dłubaniu;-)

      Usuń
  6. uwielbiam was dziewczyny :-) a szczególnie to że macie te same problemy i bolączki (szczególnie rączek po modelinie haha) i że też dzielicie to życie z tym życiem. Jak to dobrze znaleźć osoby które rozumieją cie w pół słowa :-)
    a jeśli chodzi o dzieci to szkoda że nie widziałyście min dzieci z mojej pracy (świetlicy dla rodzin dysfunkcyjnych) gdy kiedyś wzięłam modelinę i pozwoliłam im sobie pomagać ;-) (rozgniatały mi modelinkę !!!!) i resztki gniotły sobie mieszając i przecinając co z tego wyszło były w 7 niebie. szkoda że materiał jest tak drogi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiemy, bo same mamy małe niedobruchy, co to niby trochę chcą na rybkę, a tu ci zaraz cała kostka wyjeżdża na twych oczach!!! O mamo! Co do materiału , tez chciałąm zanieść do naszej szkoły i zrobić warsztaty, ale na to trzeba przyoszczędzić niestety... A jeszcze dla was nagrody chcemy lepić, żeby nie było, że tylko jedna będzie... Tyle prac superzastych, nie chcę dawać jednej nagrody!

      Usuń
  7. Ach... Rozmarzyłam się. Zazdroszczę Wam tych kącików bo ja również z tych, co za każdym razem wszystko muszą chować. Rozkładam się na biurku w pokoju dzieci. Mąż ostatnio zrobił mi zamknięcie do biurka, dzięki czemu mogę w nim wreszcie spokojnie trzymać swoje rzeczy bo synek bez przerwy tam zaglądał. Mam w nim duży pojemnik, w którym mieszczą się narzędzia i wszystko co się da np. półfabrykaty. Poza tym jest oczywiście maszynka, szklana deska do krojenia na której tworzę i pudło z modeliną. Jest jeszcze organizer z wysuwanymi szufladkami na wałeczki millefiori i resztki modeliny. Jest dosyć ciasno, obok mieści się drukarka i na niej laptop... O porządek trudno- często wrzucam wszystko do pojemnika w pośpiechu, gdy już jestem zbyt zmęczona by wszystko segregować. Ostatnio ucierpiała na tym drukarka :/. Nie wiem jak to się stało ale pomiędzy drukarkę i laptopa dostało się trochę FIMO. Zauważyłam to dopiero dzień później- w efekcie FIMO się rozpuściło, zrobiło jak guma do żucia i chciało zeżreć drukarkę ;)- zostały brzydkie plamy, dziurki... Mąż mnie chyba udusi jak to zobaczy. Cóż, może jak dzieci podrosną to stworzę sobie kącik tylko dla siebie- na razie to nierealne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, pewnie nie wiesz, ale najlepsze prace powstają w biegu i gdzie popadnie. Nie trzeba mieć super miejsca na to wygląda, żeby stworzyć coś fajnego, bo wasze prace tego dowodzą! A drukarce nic nie bedzie, i tak zaraz bedzie stara i wymienisz na nową, he,he!

      Usuń
  8. To ja musiałabym przysłać zdjęcie kolan :P :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tia... Po mnóstwie lat przekładania modeliny z kąta w kąt dorobiłam się kąta, gdzie mam upchnięty warsztat. Dzieć nauczył się, że dla świętego spokoju lepiej tam nie zaglądać i byłoby idealnie, gdyby nie jeden maluteńki szczegół - kąt jest tak mały, że nie umiem w nim pracować i nie ma żadnego światła. W efekcie nadal okupuję z każdą robotą nasz stół do jedzenia. Zysk taki, że nie muszę za każdym razem wszystkiego upychać, a mogę na podkładkach odkładać w kąt do dokończenia. Na zdjęcie nie odważę się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stół jest dobry do wszystkiego! Ale upychać po kątach trzeba, jak jest duzo. Nosz nie bądź taka, pokazuj kąty! ;-)

      Usuń

To tylko chwilka, napisz słów kilka :)